czwartek, 20 czerwca 2013

SUPERSAMOCHÓD DLA KAZDEGO FACETA!!!!… …. TEST PORSCHE BOXTER 987



Osobiście uważam, iż każdy facet powinien mieć w swoim życiu jeden supersamochód , bądź chociaż pojeździć sobie takowym. Fani supersamochodów z grubsza dzielą się na trzy grupy, fanów konia na masce, fanów byka na masce i fanów samochodów ze Stuttgartu. Samochody dwóch pierwszych grup są co prawda bardziej szpanerskie, jednak Prosiaki są najbardziej uniwersalne.

 

Porsche Boxster jest najmniejszym z tej rodziny autem sportowym, niektórzy powiedzą „Boxter to jakaś popierdułka, prawdziwe Porsche to tylko 911”. Dla tych którzy tak uważają, proponował bym aby najpierw sami pojeździli sobie Boxsterem, a dopiero później wyrażali opinie. Ja miałem możliwość poszaleć sobie takowym Boxsterem 987 z 2008 roku w wersji z silnikiem 2,7  245KM.

Dla mnie to było super doświadczenie. Bulgot sześciocylindrowego boxera robi wrażanie, zwłaszcza wtedy gdy przy wyższych obrotach przeradza się w ryk. Skrzynia PDK działa jak karabin maszynowy. Wyprzedzania taki autem to bajka, człowiek wciska gaz, skrzynia w ułamku sekundy zrzuca parę biegów w dół, wskazówka obrotomierza momentalnie wpada w swój górny zakres czemu towarzyszy jedno wielkie ryczenie, palce automatycznie zaciskają się mocno na kole kierownicy gdyż przyspieszenie  tak wciska w fotel że ma się wrażenie ze zaraz wyleci się z auta.

Specjalnie udałem się też do tunelu, złożyłem dach, wjechałem i gaz w podłogę, moje uszy nic piękniejszego w życiu nie słyszały, hipersymfonia  z układu wydechowego. Na mnie, wielkim fanie motoryzacji od urodzenia, największe wrażenie robił właśnie gang silnika. Przez cały czas jazdy nawet na chwilę nie włączyłem wypasionego systemu audio. Mało tego, dla mnie mając taki silnik, w ogóle system audio nie jest potrzebny. Kolejna rzecz która mnie urzekła, na postoju dając w pedał, silnik trzęsie całym autem robiąc takie wrażenie, że zaraz wyrwie się z ramy.

Prowadzenie to kolejna extra rzecz. Auto jest małe, lekkie, niskie, nisko osadzony środek ciężkości, silnik na środku, szerokie opony, to wszystko  powoduje, że prowadzi się niczym gokart. Reaguje ma każde muśniecie kierownicą, trzymając kierownicę ma się wrażenie że człowiek trzyma całe auto w rękach, a samo auto nie tyle jeździ co przesuwa się po asfalcie. Jeśli chce się wziąć zakręt bokiem, z tym również nie ma najmniejszych problemów. Ja mimo, iż nie miałem żadnego doświadczenia w driftingu, po pierwszych kilku próbach brałem tak wszystkie zakręty. Dojeżdżając do zakrętu, robiłem redukcję przerzucając  biegi na manualu, dawałem gaz do oporu i boxster pięknym łukiem, zamiatając tyłem pokonywał zakręt, odpuszczenie gazu powodowało, iż auto wracało do swojego prostego, bezpiecznego toru jazdy.

Do czasu przejażdżki tym autem byłem sceptycznie nastawiony do automatów, jednak tutaj, mocny silnik i szybka skrzynia biegów, są tak zestrojone by w ułamku sekundy dawać  kierowcy to czego potrzebuje. Wciskając gaz do dechy, auto od razu wie co ma dać kierowcy, błyskawiczna  redukcja, jeden ryk i pełna moc.

Efekt jazdy bez dachy potęguje doznania i daje większe bodźce akustyczne  dla kierowcy i wiatr we włosach, który przy większych prędkościach jest trochę meczący i chowa się głowę mimochodem pod kierownicą.  Sama sylwetka auta, to jedna wielka klasyka porsche, ja miałem okazję jeździć czarną perła z beżowym wnętrzem, co się pięknie komponowało. Samo wnętrze bardzo ergonomiczne, starannie wykonane i z najlepszych materiałów. Miękka skóra, wygodna pozycja za kierownica. Zanim wsiądzie się za kierownicę trzeba jednak powyjmować wszystkie rzeczy z kieszeni, po agresywniejszej jeździe wszystkie rzeczy powylatywały i walały się po aucie. Jedynie co mogli by poprawić, to system zmiany biegów przy kierownicy. Zamiast wyścigowych łopatek, mamy przyciski w kierownicy które wyglądają i działają jak te do sterowania radiem. To mały minus, gdyż nawet w dowolnej Kii z automatem można zamówić sobie łopatki rodem z ferrari.






Zaskoczyło mnie również spalanie, średnie wyszło na poziomie 11l./100km, a spodziewałem się wyniku z dwójką z przodu, gdyż auto było mocno eksploatowane. Po tym teście wiem, ze Boxster z tym silnikiem jak najbardziej nadaje się do codziennego użytkowania jako auta na co dzień. Jadąc do pracy każdego ranka takim autem, każdy dzień był by piękny, niezależnie jako to była by praca i jaka aura.

Po czasie spędzonym z tym Boxsterem, wiem że kiedyś będę miał takie auto. Może nie model 987 a 986. Może być nawet model z motorem 2,5l. z pierwszych lat produkcji , tutaj nie chodzi aż tak bardzo o moc jak o samą przyjemność jazdy i słuchania brzmienia takiego auta. Ceny takich aut zaczynają się od 25.000 zł. Co jest jak najbardziej przystępną ceną  za takie auto. Tym bardziej że Boxster zbiera bardzo wysokie oceny za niezawodność w testach TUV, DEKRY oraz wszelkich innych. Niektórzy powiedzą ze jak Boxster to tylko wersja S z silnikiem 3,2. Tak, moc na pewno jest większa, jednak zapotrzebowanie na paliwo jest mocno nieproporcjonalne do wzrostu mocy i tutaj średnie spalanie ma dwójkę z przodu.

Obecnie cały czas śledzę ceny 986 i obserwuję ceny tych aut. Za swoją Vectrę C dałem 5 lat temu tyle, że za te pieniądze bym kupił niezłego Boxtera. Nawet teraz jeszcze gdym sprzedał swoje auto, niewiele by mi brakło do wymarzonego Boxtera. Jednak z racji budowy domu swoje plany musze chwilo odłożyć na bok, jednak tego jestem przekonany, ze kiedyś będę miał takiego Boxstera, może będzie on lekiem na kryzys wieku średniego ;-).

środa, 19 czerwca 2013

MASAAAA!!!!...RZEŹBAAA!!!...OGIEEEEŃ!!!



Lato już mamy, plaża czeka, trzeba na niej wyglądać, wiec formę plażową trzeba robić…gdzie…jak to gdzie…na siłowni ….bo trzeba wyglądać. 

Niektórzy mówią: ”siłownia, gejowskie, sport dla idiotów itd.”. IMO – trzeba wyglądać estetycznie, dbać o swoje ciało i dążyć do tego by być z niego dumnym.  Gdzie wychodząc z pod prysznica, spoglądając w lustro można powiedzieć … „ołjeee”.  Powiedziałem sobie że nigdy nie będę wyglądał jak niektórzy, z daleka, kojarząc  się  z wielka piłka stojąca na dwóch zapałkach.
Ja od dziecka podziwiałem wyrzeźbionych gości i wiedziałem, że jak będę miał pierwszą możliwość, pójdę na siłownię.  Niektórzy powiedzą, ze siłownia” … to kosztuje ….nie mam na to pieniędzy na pierdoły”.  Zawsze można znaleźć w okolicy tanią siłownię lub samu kupić oraz zrobić parę gratów do ćwiczeń (ławkę, gryf, obciążenie, hantle). Ja swoją pierwszą siłownię kupiłem za 30zł. od pewnego studenta, składała się z ołowianego obciążenia i gryfu zrobionego z rury hydraulicznej, dorobiło się resztę i siłownia była jaktalala. Więc wymówki typu, nie mam gdzie, nie stać mnie do mnie nie trafiają. Kto chce ten będzie pracował nad swoja muskulaturą. Osobiście pracuję na półtorej etatu, + jeszcze jakieś chałtury , kupa zamętu z budowa domu i rodzina, ale staram się minimum dwa razy w tygodniu znaleźć po godzinie i pomęczyć mięśnie … więc wymówek typu „nie mam czasu” też nie przyjmuje. Kto chce ten czas znajdzie.

Mój staż „kulturysty” jest dosyć długi bo wynosi ok. 8 lat z wiecznymi przerwami . Najdłużej udawało mi się poćwiczyć kilka miesięcy, później znów z różnych powodów było parę miesięcy i znów zryw narodowy. Był czas, że dosyć poważnie wziąłem się za ten temat: układałem plan treningowy, dumałem czy lepsze FBW czy SPLIT, trzymałem dietę, dokupowałem suplementy.  Mimo tego reżimu nie osiągnąłem jakiś ponadprzeciętnych wyników… ot mam sportową sylwetkę z zarysowanymi wszystkimi mięśniami, chociaż kumple mówią ze wyglądam git…jak Boski Cris …. Buehehe.  A mam już w swojej metryce trójkę z przodu …a na treningach (piłkarskich) widzę ze wyglądam czasami lepiej niż dwa razy młodsi koledzy, którym wiszą niejednokrotnie opony.

Jeśli ktoś nie wie za co się zabrać, jaką dietę stosować zapraszam na forum www.sfd.pl  . Byłem tam kiedyś moderatorem i chłopaki mogą wiele polecić, ja nie mam wiedzy trenerskiej i nie chcę nikogo w błąd wprowadzać, żeby sobie nie zrobił krzywdy. Osobiście próbowałem na swoim organizmie różnych rzeczy i teraz wiem co na mnie najlepiej działa, chociaż cały czas też próbuję czegoś nowego. Więc polecam każdemu aby wypróbował co komu pasuje , obserwował swój organizm i się uczył od niego i optymalizował na tej podstawie swój plan. Kiedyś leciałem długi czas FBW, teraz przerzuciłem się na SPLITA (wszystkie definicje ogarnijcie sobie na sfd bądź wpiszcie w googlach i wszystko będzie jasne).   Jedynie co mogę powiedzieć, ważne żeby nie lecieć cały czas tym samym zestawem ćwiczeń, należy je zmieniać, dawać nowe bodźce mięśniom, ponieważ takie same ćwiczenia z czasem przestają wpływać jakkolwiek na mięśnie.

Kolejny ważny element budowania sylwetki to dieta, być może nawet ważniejszy niż same ćwiczenia.  Ogólnie przyjęte są specjalne wykazy ile gram białka i zdrowych węgli powinniśmy zarzucać na kilogram swojego ciała, zależnie od tego czy celem naszym jest masa czy rzeźba. Kiedyś ostro liczyłem białko/węgle/tłuszcze + kalorie. Teraz intuicyjnie jem kilka posiłków dziennie, gdzie staram się po prostu wybierać produkty zdrowe. Białe pieczywo zastępuję razowym. Zamiast jeść jakieś mazanki i pasztety ładuję na niego chude wędliny  z czystego mięsa i warzywo. Jak mam chwile w domu, wstawiam ryż i smażę pierś z kurczaka przyprawiam czym tylko wlezie i za parę złotych mam super zdrowy i szybki posiłek.  Do tego wszelaki nabiał i nie jest źle, niewiele gorzej niż przy reżimie dietetycznym który kiedyś stosowałem a się nie męcze. Jeżeli ktoś chce iść ostro, niech poczyta sobie o odżywianiu na wyżej wspominanym forum, ogólnie tam jest o kulturystyce napisane wszystko, przez gości co zrobili konkretne sylwetki.

Kolejnym elementem, głownie motywacyjnym, jest cel jaki mamy: czy chcemy mieć sportową sylwetkę czy być kawałem sqrvysyna na miarę Pudziana z najlepszych lat. Moim celem jest pierwsza opcja, która przedstawiona jest na wstawionych tutaj fotach. Kumple z forum, wielkości szafy trzydrzwiowej, określają mnie że mam formę kurczaka wyścigowego. Jednak dla mnie jest celem sportowa , wyrzeźbiona sylwetka a nie wilki bić i piłka na wackiem.  Ale co kto lubi i co kto chce, grunt to żeby pracować nad swoja sylwetką.  Zależne też jest to od budowy jaka mamy, czy jesteśmy: ektomorfikiem, endomorfikiem czymezomorfikiem .  Ja jestem trym pierwszym plus jest taki ze tłuszcz mnie nie zalewa, minus ze na każdy centymetr i kilogram mięśnia trzeba się napracować co nie lada.



Obecnie po małych perturbacjach od maja znów tyram na siłce, z reguły udaje mi się dwa razy w tygodniu zajrzeć na godzinę. Lecę Splitem, czyli każdą partię ćwiczę raz w tygodniu. W lipcu czeka mnie chyba urlop (jak dobrze pójdzie) i ostre plażowanie, więc podkręcam obroty i pracuję jeszcze bardziej. Swoje foto kiedyś tam zarzucę z mojej formy. Więc niech moc Bedzie z Wami i napyerda**my!!!!!

wtorek, 18 czerwca 2013

Wstępniak

Witam.
Ten blog jest przeznaczony dla mężczyzn w każdym wieku. Ma za zadanie motywować do ciągłego, nieustannego dążenia do doskonałości, do bycia facetem jakim zawsze chcieliśmy być. Nie ma mowy o żadnych półśrodkach. Przecież każdy facet pełnię szczęścia odczuwa w sytuacjach gdy czuje się 100% mężczyzną. Dlatego ten blog nie będzie przeznaczony dla gości którzy ślęczenie z browarem przed telewizorem. Nie, nie, i jeszcze raz nie. Ten blog jest dla facetów którzy cały czas chcą być atrakcyjni, znają swoją wartość i dążą jakiegoś tam swojego obrazu ideału. 
Nie ma przecież piękniejszego uczucia niż czuć się samcem alfa. Ktoś powie, "gdybym miał kasy jak lodu mógł bym realizować siebie w 100% i być wtedy samcem alfa, nie mam kasy więc o czym gadać". Nic bardziej mylnego, ten blog Bedzie bazował jak być samcem alfa w polskich realiach, gdzie ma się przy dobrych wiatrach średnią krajową i masę wydatków na głowie. Bo nie w pieniądzach jest szkopuł lecz we własnych chęciach oraz kreowaniu i wykorzystywaniu sytuacji. Wiadomo status materialny też jest ważny ale wystarczy być ogarniętym gościem ,żeby czuć się samcem alfa, i My tu się będziemy ogarniać. 
Poruszane będą wszystkie sfery związane z samcem alfa, począwszy od odpowiedniej:
  •  sylwetki (samiec alfa musi mieć kawałek bica i klatki a nie bojler)
  •  stylu (męskiego a nie pedalskiego, bo facet nie może być zniewieściały ale dabć o siebie musi),
  •  sportu (patrz punkt pierwszy + to co daje dreszcz emocji i dawkę kochanej adrenaliny),
  •  gadżetów (zabawki sa zawsze kręcące)
  •  motomaszyn (bo kto nie lubi dac po gazie)
  •  kobiet (dla kogo to wszystko)
  •  kultury (ogarnięty gość wie co się dzieje na świecie i bierze w tym udział) oraz
  •  podróży (kto nie lubi poleżeć z zimnym browarem na plaży czy poszaleć na śnieżnym stoku).

To  tyle co mi przyszło do głowy na wstępniaka i zapraszam do czytania kolejnych moich tekstów, pokażmy, że Polacy to nie tylko brzuchaci goście w skarpetach i klapkach, że to ogarnięty naród supergości a nie jakiś zaścianek europy.