wtorek, 11 sierpnia 2020

Jak wziąć się za pracę jak nic się nie chce......zwłaszcza po urlopie.

 

Macie tak…wracacie po urlopie do pracy, siadacie na swoim stanowisku do pracy o godzinie 8 i myślicie „ no nie tak od razu z kopyta nie mogę się wziąć za pracę” pogadam ze wszystkimi co tam u nich słychać i dopiero wezmę się za pracę, kiedy o 8.30 wszyscy już usiedli do swoich zadań po szybkiej pogawędce wy myślicie, „nie no wypije kawę nabiorę energii i wtedy ruszę z pracą”, o 9 kawa się kończy i znów złota myśl ”jeszcze do telefonu nie zaglądałem” po przekopaniu Facebooka, Instagrama i czego tam jeszcze o 10 stwierdzacie „zgłodniałem czas na przerwę śniadaniową”, potem druga kawa i tak dalej i dzień zleciał. Wy opuszczacie swoje stanowisko nie robić prawie nic, mega zmęczeni, wypruci od tego nicnierobinia.


I jednocześnie macie świadomość, że gdybyście znaleźli motywację do pracy wykonalibyście wiele zadań w pracy, jednocześnie byście wracali do domów naładowani energia, redukując przy tym zaległości w pracy.

No ale jak to zrobić jak się nie chce, jak człowiek jeszcze żyje minionym wolnym, nawet przywiązanie łańcuchem do biurka by niewiele tutaj pomogło.

Przychodzą tutaj z pomocą trzy zasady zasady, jedna nazywa się zasadą pięciu minut, druga dwóch minut a trzecia pięciu sekund.


Zacznijmy chronologicznie od tej środowej, zasady dwóch minut. Ile razy gdzieś tam kręcicie się na swoim  stanowisku pracy i wiecie, że gdzieś trzeba zadzwonić, coś ustalić, gdzieś trzeba napisać maila, ale tak czas mija, kolejna godzina leci, a te obowiązki gdzieś tam cisną z tyłu głowy. I tutaj przychodzi zasada dwóch minut, która mówi, że zadania, które trwają poniżej dwóch minut zrób od razu, przecież to tylko dwie minuty, co Ci zależy, zamiast siedzieć i coś scrollowac poświęć 10 minut załatw te parę spraw, rachu-ciachu i będziesz mógł wrócić do scrollowania z lepszym samopoczuciem, ze już coś zrobiłeś.

Ale zazwyczaj jest tak ze po tych 10 minutach taka produktywność się Tobie zaczyna podobać, obudziła w Tobie pokłady ambicji, o które siebie nie podejrzewałeś, tylko że zostały już bardziej  skomplikowane zadanie, które tak szybko się nie ogarnie i zajmą co najmniej pół godziny, a kto wie, może i godzinę, więc motywacja siada. I tu nam przychodzi z pomocą zasada pięciu minut, która mówi, że jeśli masz jakieś skomplikowane zadanie do wykonania na którego widok chce się uciec,  to spróbuj poświęcić mu pięć minut,  co Ci zależy, to tylko pięć minut, jak nie to po 5 minutach wrócisz do scrollowania, a może się Tobie spodoba i poświecisz mu jeszcze kwadrans i już będzie mniej kolejnego dnia, a nóż widelec się wkręcisz i ogarniesz całe…co Ci zależy to tylko 5 minut.

No tak, tylko żeby popracować 5 minut trzeba się jakoś do tego zmusić, jak? Przywiązać się do biurka. I tutaj z pomocą przychodzi zasada 5 sekund. Po prostu odlicz 5…..4…..3…..2…..1 i działaj! Tak jak start promu kosmicznego 5…..4.….3…..2…..1 i pełny ogień. Od tego też się wzięła ta zasada, pewna amerykanka miała wielkie problemy z motywacją do działania i zamiast pracować, z nudów oglądała start promu kosmicznego  gdzie nic się nie działo, po czym odliczono do pięciu  i wszystko ruszyło na pełnej parze. Stwierdziła że i ona tak zacznie działać, ma coś do zrobienia nie będzie się nad tym zastanawiać, odliczy 5….4….3…..2…..1 i weźmie się za realizację. Zaobserwowała, że od tego czasu wszystkie obowiązki zaczęła realizować natychmiastowo niwelując wszelakie zaległości, do tego stopnia ze napisała na temat tej zasady kilka książek.

Zatem Panowie 5….4….3….2….1 OGIEŃ !!!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz